niedziela, 6 sierpnia 2017

Kto komu ma służyć?

Ostatnio prowadząc któreś z kolei zajęcia z ognisk w te wakacje (jeśli nie jestem już w stanie powiedzieć które to może znaczy, że było ich za dużo? ... nie ;) ) zorientowałem się, że mój nóż ma luzy. Mówię tu o  Rat 1 więc typowym znanym i lubianym folderku (nóż składany).
Nie przejąłem się tym jakoś bardzo ale od razu po powrocie z lasu do ośrodka w którym mieszkam wyszperałem wśród mych gratów specjalny zestaw kluczy i zabrałem się do regulacji. (Tak wożę, taki zestaw, tylko do jednego noża skręconego na imbusy/torxy).
Dość się zmartwiłem, że nie ma jednej z 4 podkładek, pomyślałem sobie że może tak już było wcześniej i wystarczy wyregulować. Rozkręciłem nóż, rozebrałem większość elementów, wyczyściłem, zmyłem jakimś rozpuszczalnikiem (zmywaczem do paznokci z rzeczy programowych obozu dziewczęcego) resztki smaru, przetarłem wszystko mokrymi chustkami a potem do sucha papierem. Dziewczyny z kadry dziwnie się na mnie patrzyły bo takie dbanie o nóż to dość niecodzienny widok, jednak coś tam rzuciły że ciekawa zajawka. Po skręceniu całości problem nie zniknął. Zawiedziony włożonym trudem i brakiem rezultatów skręciłem szybko nóż i poszedłem robić coś innego.
Jakiś czas później podjąłem jeszcze jedna próbę konfrontacji - na prędkości między zbiórką z przygotowaniem na zajęcia a wyjściem z ośrodka trochę na kolanie próbowałem wyregulować główną oś.  Nie udało mis się to co wprawiło mnie już w irytację. Potem cały dzień (z cały czas używanym nożem w kieszeni) chodziłem lekko rozdrażniony.
Dopiero po którymś z kolei użyciu noża dotarło do mnie, że wcale nie musi on być idealnie skręcony. Nawet w obecnym stanie jest możliwe wykonanie nim większości o ile nie wszystkich postawionych przed nim zadań. Wraz z tą świadomością przyszła druga konkluzja - ile czasu i nerwów poświęciłem temu nożowi. Mogłem swoje myśli zająć czymś ważniejszym, jedną ze spraw, z którą muszę się uporać a czas przeznaczyć np. na odpoczynek. W praktyce nic nie osiągnąłem, musiałem tylko sam siebie przekonać, ze tak jak jest - jest dobrze.
Po spojrzeniu na to wszystko z perspektywy chwili (ciężko powiedzieć czasu gdy minął jeden dzień) przeraziłem się swoim podejściem. Zawsze byłem zafiksowany na punkcie sprzętu, a noży to już w szczególności. Miałem i mam ich dużo, poświęcam im czas (pogłębianie wiedzy, serwisowanie - ostrzenie itp.), i jestem dumny z posiadanego przeze mnie zasobu wiedzy.
Jednak patrząc wstecz przypomina mi się wiele momentów kiedy to przez to, że któryś np. zgubiłem, zepsułem czy coś innego się z którymś nożem stało to ja angażowałem się emocjonalnie. A tak chyba nie powinno być przynajmniej nie w takim stopniu.
To te noże czy wszystkie inne otaczające nas przedmioty mają nam służyć nie my im. Mają sprawiać, że nasze życie ma być łatwiejsze, bardziej komfortowe czy ciekawsze; milsze ale nie mogą nam go ustawiać. Sam siebie zatrzymałem na drodze do niewoli w tym stanie. Wiem, że i tak jestem w tym głębiej osadzony niż większość innych osób ale i tak się cieszę, że postaram się nie brnąć dalej. Potrzebuję więcej samokontroli. Więc dzisiaj tego życzę sobie i Wam (o ile jakieś Wam istnieje ;) ) - samokontroli i wolności w życiu. Wolności od posiadanych przedmiotów i negatywnych emocji z tym związanych.
A.

1 komentarz: