środa, 2 sierpnia 2017

Wszędzie dobrze... ale w drodze najlepiej?


Witajcie!
Jakoś tak się złożyło że w ostatnim czasie nic nie napisałem. Chociaż może lepiej odda stan faktyczny zdanie - nic nie opublikowałem tutaj. Napisałem sporo - w notatniku, zeszycie z pomysłami na teksty, publikacje; niektóre całkiem szerokie. Ale wszystko to zbiorę, poukładam i część może pokażę światu dopiero we wrześniu/może październiku. (może już na własnej platformie ;) ) Nie jestem tego w stanie teraz ogarnąć. Fakt ten wiąże się z moimi dzisiejszymi przemyśleniami. Może trochę osobiście, sporo odwołań do wydarzeń dni ostatnich, jednak tak ma być. Wylanie z siebie tych myśli pozwoli mi je sobie spokojnie ułożyć, przejść dalej i działać.
Będąc cały czas w ruchu, w drodze, w podróży, poza domem - czuję, że robię to co kocham, co chce robić. Jednak nie zawsze mogę się tym cieszyć w pełni. Przychodzi ten moment kiedy denerwują nas (a przynajmniej mnie) różne niedogodności związane z ciągłym przemieszczaniem się, spaniem w hotelu, ośrodku, namiocie czy w pociągu. W pewnej chwili zaczyna to przeszkadzać. Brakuje przedmiotów pozostawionych w domu. Słaby prysznic, słaby internet. Trzeba załatwić coś do czego potrzebny jest dokument który leży w domu, w segregatorze. Chcemy czasami usiąść, odpocząć sobie (najlepiej pod Lipą c'nie Kochanowski? ;) ) a nie możemy - tutaj biegiem bo pociąg, tutaj trzeba się zajmować grupą, tu sytuacja kryzysowa na którą trzeba zaradzić. Czasami po prostu jest super ekipa, noc ciepła i bez komarów i sen schodzi na niższy priorytet. Wtedy ogromną rolę odgrywają przerwy pomiędzy obozami (międzyturnusówki) te 2 dni przed odjazdem dalej. Czas na wypranie, wymycie się, odespanie, przepakowanie. Jest to naprawdę wielka wartość. Jednak zdarza się, że coś pójdzie nie po naszej myśli np. autokar się zepsuje, trzeba przerzucić dużo bagaży i sprzętu, potem wracasz już ma być chill, masz parę godzin wolności i nagle ekipa z którą miałeś resztę dnia spędzić musi jechać pomóc komuś - znowu zawiodła maszyna, samochód nie pojedzie dalej. Nie można odpuścić takiej wyprawy a imprezować można przecież i w samochodzie.    Wtedy z zaplanowanego chillu, spokojnego ogarniania sobie wszystkiego jest mega napięty czas i ciągle się coś dzieje, niby bardzo cenię sobie taki stan, dobrze się w nim czuje jednak bez przesady. Czasami trzeba odpocząć. Teraz powoli dochodzę do siebie. I mam bardzo ważny wniosek. Trzeba sobie czasami jednak czas na odpoczynek uwzględnić. Taki nienaruszalny, w trakcie którego nie mamy zamiaru wykonywać żadnych aktywności. I z zapasem na to żeby w razie niespodziewanego móc na to odpowiedzieć i dalej mieć czas odpocząć.
Chyba nie uda mi się osiągnąć takiego stanu zbyt szybko ale łudzę się, że jak to napisze to będzie mi łatwiej.
Powodzenia w waszych aktywnościach i znajdujcie czas na odpoczynek.
A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz