Są takie chwile w życiu kiedy przystajemy, zwalniamy i
zaczynamy myśleć o przyszłości.
Analizujemy drogę którą przeszliśmy do tej chwili myślimy o
tym co nas czeka.
Niestety w tej chwili zadumy bardzo często przeszkadza nam pewien
bodziec z zewnątrz, moim zdaniem bardzo szkodliwy.
Jest to presja społeczeństwa, otoczenia, znajomych, rodziny…
Czyli wszystkich tych, którzy zazwyczaj chcą dla nas dobrze, ich intencja są
dobre jednak raczej rzadko nasze zdanie pokrywa się z och opinią.
Dla mnie możliwość
swobodnego wyboru w kluczowych dla nas momentach życia powinna być jedną z
podstawowych wolności każdego człowieka.
Niestety bardzo ciężko osiągnąć taki stan, zawsze coś będzie
nas ograniczać.
Przy wyborze studiów poza radą bardziej doświadczonych
życiowo rodziców możemy mieć presję finansową – jeśli pójdziesz tu i tu, nie
tam gdzie ci proponujemy to troszcz się o siebie sam.
Gdy pojawia się przed nami jakaś wielka szansa – praca w
wymarzonym zawodzie, zmiana miejsca zamieszkania to może okazać się, że coś
czego byśmy nie chcieli trzyma nas w miejscu. Rodzina, kredyt, przyjaźnie,
miłość, znajomości. Często rzeczy chciane, potrzebne a czasami potrafią nas
bardzo ograniczyć.
Dlatego ja staram się wyplątać z sieci powiązań jaką nakłada
na nas społeczeństwo.
Wiadomo, że nie chodzi by rzucić wszystko, wyjechać w
Bieszczady i odizolować się od każdego kto może w przyszłości nas ograniczać, a
także zminimalizować wszelką działalność bo jeszcze nie daj Boże w coś się
zaangażujemy i będzie nas to ograniczać.
Kluczem do zwycięstwa jest wiedzieć czego się chce w życiu. Oczywiście
nie całym od razu, z rozpisanymi godzinami aż do późnej starości. Ale możemy
uwzględniać nasze plany w podejmowanych działaniach.
Np. jeśli chcemy się za
jakiś czas wyprowadzać to poświecić trochę więcej czasu pracy aniżeli np. czystym
kontaktom towarzyskim.
Jeśli nasz plan na życie nie zakłada zdobywania
wykształcenia poprzez studiowanie na uniwersytecie, a przynajmniej nie w
pierwszej kolejności to powinniśmy nasze otoczenie przygotowywać zawczasu.
Jest to niełatwa sztuka ale wyobrażam sobie, ze satysfakcja
z życia „po swojemu”, według w 100% naszego planu na życie pozwoli osłodzić
niewygody balansowania pomiędzy decyzjami.
Dlatego starajmy się nasze marzenia i cele tworzyć zgodnie z
planami. Ale nie bójmy się zmieniać planów jeśli na szali są nasze marzenia. Nawet
kosztem relacji czy czegoś innego. Musimy sami wyważyć co jest cenniejsze. Ja
będę dążył do szczęścia poprzez spełnianie marzeń. Mam nadzieję, że osiągnę to
co chcę
i Wam tego życzę.
Taki tekst z którego zbyt dużo nie wynika ale z
kronikarskiego obowiązku i dla spokoju duszy J
Pozdrówki!
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz